Ich pierwsze muzyczne wzorce to Led Zeppelin i The Who. To właśnie od nich Serge Teyssot-Gay nauczy się charakterystycznego „brudnego” stylu gry i słabości do dysonansów oraz sprzężeń. Drugi z przyjaciół, Bertrand Cantat zdecydował się śpiewać, bo jako nastolatek jeszcze nie opanował wystarczająco dobrze gry na żadnym instrumencie. Z czasem jednak będzie dogrywał także gitary podkładowe. Pierwsza nazwa projektu brzmiała Psychoz, ale po kilku zmianach zostało Noir Désir i to właśnie pod tym szyldem zapiszą się w historii.
Choć Francja ma swoją własną silną scenę rockową, a nawet metalową, muzyka gitarowa z tamtej strony Europy niespecjalnie się przebija. Może to kwestia języka? Nad Wisłą wciąż myśląc o Francji przypominamy sobie Edith Piaf, Charles Aznavoura, Serge Gainsbourga albo Zaz. Tymczasem choćby grupa Gojira jest najlepszym przykładem na to, że nad Sekwaną też się gra z ogniem.
Grupa Noir Désir może być znana dobrze tym polskim fanom, którzy na przełomie wieków mieli w domach telewizję kablową, a w jej ofercie francuski kanał muzyczny MCM. Bardzo często puszczane tam były teledyski grupy i po obejrzeniu kilku z nich można było się zorientować, że nie jest to zespół jednego stylu, choć oczywiście czynnikiem spajającym jest rock. Ze względu na bardzo ekspresyjny sposób śpiewania Cantat dobrze radził sobie z delikatnymi balladami jak i ostrzejszymi rockowymi numerami. Już ich pierwszy mini-album „Où veux tu qu'je r'garde” z 1987 roku zyskał świetne przyjęcie i przekonał wydawców do debiutantów.
Dekada lat dziewięćdziesiątych to czas największej świetności grupy. Na ich koncerty waliły tłumy, stacje telewizyjne i radiowe chętnie puszczały teledyski. Jeden ze swoich najlepszych utworów, "Le vent nous portera", grupa stworzyła razem z uznanym na całym świecie Manu Chao. Noir Désir grało trasy po Francji, występowało na Bliskim Wschodzie.
Cantat w tekstach piosenek nawiązywał do polityki (tytuł płyty „Tostaky”to nawiązanie do hasła Zapatystowskiej Armii Wyzwolenia Narodowego), wplatał w nie poezję. Do historii przejdzie koncert w 2002 roku, gdzie wokalista będzie wygłaszał ze sceny swój poemat "Nous n'avons fait que fuir", pod który zespół zagra improwizację. Całość została potem wydana jako 64-stronnicowa książka i płyta DVD z 55 minutami nagrania wideo.
Takie artystyczne eksperymenty połączone z nawiązaniami do szamanizmu i lewicującą krytyką polityków sprawiały, że we Francji wokalista był porównywany z Jimem Morrisonem, rockowym poetą i skandalistą, który był głosem The Doors. Grupa gra mnóstwo koncertów, także w takich krajach jak ZSRR czy Kanada, obciążenie przypłacą wyczerpaniem, a Cantat nawet uszkodzi struny głosowe co skończy się przymusowym urlopem, a nawet operacją. W tym samym czasie rozwijają się osobiste demony wokalisty, które doprowadzą do tragedii.
Będąc w separacji z żoną pod koniec 2002 roku romansował z aktorką Marie Trintignant. W czerwcu 2003 razem z nią przebywał w Wilnie, gdzie Marie kończyła zdjęcia do telewizyjnej produkcji. Już wtedy Cantat nie radził sobie z własną zazdrością, wybuchał gniewem. Gdy kobieta w hotelu otrzymała wiadomość od męża. Wokalista wpadł w szał i pobił ją tak mocno, że Trintignat wpadła w śpiączkę. Dopiero po 7 godzinach jej brat wezwał pomoc. Aktorkę próbowano ratować w szpitalach na Litwie, a potem przetransportowano do Francji, gdzie zmarła nie wybudziwszy się. Miała zaledwie 41 lat, zdążyła wystąpić w około 30 filmach. Nazwa zespołu „Czarna rządza” nigdy nie była równie trafna.
Gdy na miejscu pojawiła się policja i lekarze Cantat z początku mówił, że kobieta upadła i rozbiła głowę o kaloryfer, ale autopsja wykazała przynajmniej 19 brutalnych uderzeń w twarz i głowę. Mężczyzna trafił do litewskiego więzienia skąd dokonano ekstradycji do Francji. Za „nieumyślne spowodowanie śmierci” dostał 8 lat pozbawienia wolności, ale już po 4 latach dostał zwolnienie warunkowe za dobre sprawowanie. Zarówno wyrokowi jak i zwolnieniu aktywnie sprzeciwiały się francuski organizacje walczące z przemocą domową i broniące praw kobiet.
W 2010 roku była żona artysty, Krisztina Rády popełniła samobójstwo. Była tłumaczką, dyrektorką Instytutu Węgierskiego w Paryżu, szanowaną postacią francuskiej i węgierskiej kultury. Miała 41 lat. Jej list pożegnalny nie został ujawniony jednak po kilku latach została wydana książka ujawniająca kulisy jej toksycznego i przemocowego związku, gdzie oprawcą był Cantat.
Ikona charyzmatycznego rockowego poety i zaangażowanego lewicowo muzyka dziś jest naznaczona piętnem domowego kata. Po jego wyjściu z więzienia próbowano reaktywować zespół jednak dawny przyjaciel z dzieciństwa, Serge Teyssot-Gay stwierdził w 2010, że nie da się już z Cantatem pracować. Grupa Noir Désir ostatecznie się rozwiązała i choć w 2020 ukazał się prześmiewczy kawałek „Imbécile” nagrany z piosenkarzem i satyrykiem Alainem Bashungiem (zm. 2009), to była to raczej próba odkopania rarytasu niż zapowiedź reaktywacji. Wraz z singlem ukazał się box podsumowujący muzyczną podróż Noir Désir. Grupa, której pozycja we Francji mogłaby być porównywana do tej jaką w Polsce ma Kult, odeszła w przeszłość. Cantat założył grupę Détroit, w której gra rocka i czasem na scenie sięga po kawałki z czasów dawnej świetności. Francuski Morrison wciąż pozostaje już nie idole, a antybohaterem, na czym niestety cierpi cały muzyczny dorobek Noir Désir, który był i jest bardzo ciekawy. W tym wypadku jednak szalenie trudno jest odłączyć artystę od sztuki. Pamięć o tragediach dwóch kobiet z nim związanych jest czymś co zawsze będzie wpływać na odbiór jego nawet najpiękniejszych piosenek.
Polecany artykuł: