Najlepsze zagraniczne albumy 2025
10. Wednesday - "Bleeds"
To już szósty album amerykańskiej formacji, który udowodnił, że o jej sile nie świadczy tylko i wyłącznie obecność w jej składzie MJ Lendermana. Bleeds jest świetnym zwartym pokazem, że Wednesday mają to coś, ten swój charakterystyczny styl, od którego trudno się oderwać. (Domi)
9. Florence + The Machine - "Everybody Scream"
Florence Welch, znana z majestatycznej, ale czasem powściągliwej estetyki, tym razem dała upust swoim surowym emocjom. Album Everybody Scream pulsuje narastającym napięciem, które w kluczowych momentach ma za zadanie eksplodować. Najnowsze wydawnictwo od zespołu Florence + The Machine chwilami jest bogato zaaranżowane, ale znalazło się tu także miejsce na intymność. (Szymon)
8. Hayley Williams - "Ego Death at a Bachelorette Party"
Hayley Williams zrobiła wszystkim sporą niespodziankę i wydała bez żadnych większych zapowiedzi swój trzeci już solowy krążek. Ego Death at a Bachelorette Party, pokazuje liderkę Paramore z innej, nieco bardziej subtelnej i spokojniejszej strony, całość pełna jest przy tym przebojowości i chwytliwości. (Domi)
7. Wet Leg - "Moisturizer"
Trzy lata po świetnym debiucie, brytyjski Wet Leg znów zaatakował. Album potwierdził, że mamy do czynienia z jednym z najciekawszych zespołów na współczesnej rockowej scenie. Na Moisturizer mamy do czynienia z grupą, która dojrzała, idzie do przodu, ale nie zapomniała o charakterystycznej "dzikości", która wyróżnia ich na tle innych. (Szymon)
6. Sam Fender - "People Watching"
Sam Fender zrobił sobie krótką, przerwę, jednak jak wrócił z nowym materiałem, to na całego. Brytyjczyk prezentuje się na swoim trzecim albumie jako artysta niezwykle dojrzały, czerpiący z korzeni i dokonań swoim idoli, wybierając z tego to, co najlepsze. People Watching to jeden z najważniejszych albumów tego roku, który z pewnością wspominać będziemy przez lata. (Domi)
ZOBACZ TAKŻE: Recenzja albumu "People Watching"
5. Wolf Alice - "The Clearing"
Wolf Alice to jeden z tych zespołów, który zwraca na siebie uwagę z każdym kolejnym albumem. Co przy tym najważniejsze, formacja na każdym wkracza na inne muzycznie obszary pokazując, że się rozwija, a jej muzyczna ścieżka postępuje. Na The Clearing mamy wciągające odniesienia do tego, co najlepsze w muzyce lat 70. - dzięki czemu mamy jeden z najbardziej przebojowych albumów tego roku. (Domi)
4. Ghost - "Skeletá"
Frontman Tobias Forge przyznał wprost, że chciałby, aby w przyszłości Ghost stał się pełnoprawnym zespołem stadionowym. Kolejny krok w wymarzonym kierunku został wykonany na szóstym studyjnym albumie. Skeletá zawiera bowiem sporo utworów, które natychmiast wpadają w ucho i idealnie nadają się na największe sceny. Lider przygotował taki zestaw, do którego naprawdę ciężko się przyczepić. Słucha się całości z nieskrywaną radością na twarzy! (Szymon)
3. YUNGBLUD - "Idols"
Mówi się, że YUNGBLUD sporo ryzykował wydając taki album, jak Idols. Faktem jednak jest, że Dominic Harrison już na poprzednich swoich płytach pokazywał, że gitarowe klimaty są tym, w czym odnajduje się on najlepiej. Idols to jednak coś więcej, album dużo ambitniej opierający się na muzyce rockowej i alternatywnej, na dokonaniach tytułowych "idoli" YUNGBLUDA z Aerosmith, Placebo, Davidem Bowie czy Queen na czele. Brytyjczyk poszedł o krok dalej, rozwinął się, odkrył siebie - i osiągnął tym bardzo, bardzo dużo. Idols ma mieć swoją drugą część - to jeden z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie projektów. (Domi)
ZOBACZ TAKŻE: Recenzja płyty "Idols"
2. Turnstile - "Never Enough"
Nie będę tego ukrywał, że już od kilku lat jest prawdziwym "szalikowcem" zespołu Turnstile. Pięknie muzycy się rozwijają. I na pewno nie chcą dać się zaszufladkować. Na albumie Never Enough, oczywiście, nie brakuje "hardcore punku", z którym grupa jest najczęściej utożsamiana. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Na wydawnictwie, które zostało bardzo ciepło przyjęte przez słuchaczy, jak i dziennikarzy, dzieją się zdecydowanie ciekawsze rzeczy i to na wielu poziomach. (Szymon)
1. Deftones - "Private Music"
To ogromna sztuka być na rynku muzycznym od trzech dekad i nie mieć w dyskografii słabszego albumu. W tym przypadku mam na myśli amerykańską formację Deftones. Private Music, z kolejną zwierzęcą okładką, to doskonały przykład na to, że można nie porzucać swojej tożsamości, jednocześnie nie zjadając własnego ogona. Podążają wytyczoną ścieżką, która została stworzona m.in. ze ściany dźwięku i przepięknych melodii przełamujących ciężar, i robią to cały czas... doskonale! Werdykt może być tylko jeden: to najlepszy zagraniczny krążek A.D. 2025. (Szymon)