W 2012 muzycy Metalliki dali łącznie nieco ponad 30 koncertów. Świętowali m.in. 21. rocznicę słynnego Czarnego Albumu. Grupa odgrywała więc w całości materiał z płyty z 1991 roku, ale w odwrotnej kolejności. Byliśmy świadkiem tego wydarzenia na koncercie na lotnisku Bemowo w Warszawie. 

Zespół brał udział w objazdowym festiwalu Monsters of Rock, którego koncepcję wymyślono na początku lat osiemdziesiątych. Zarówno w Europie (1987), jak i w Stanach Zjednoczonych (1988). Grupa była wtedy w niesamowitym gazie! 

Zostajemy w końcówce lat osiemdziesiątych. Zespół właśnie wypuścił w świat, bardzo udany, krążek ...and Justice For All i wpadł w wir koncertowania. W 1988 prawie 100 koncertów, rok później jeszcze więcej, bo ponad 150. Muzycy objechali więc świat: wzdłuż i wszerz. 

W 2008 roku Metallica rozpoczęła trasę promującą krążek Death Magnetic, który został przyjęty, mimo niekoniecznie dobrej produkcji, o wiele cieplej niż poprzednik, St. Anger. Warto wspomnieć, że grupa korzystała z prostokątnej sceny ustawionej na środku. Można się jej bliżej przyjrzeć na wydawnictwie Quebec Magnetic. 

W 2014 zespół wpadł na pomysł, aby to fani układali koncertowe setlisty. Osoby, które kupiły bilet, mogły głosować na poszczególne utwory w sieci. Zagorzali maniacy Metalliki liczyli, że dzięki takiemu posunięciu pojawi się sporo perełek. Takie sytuacje się, oczywiście, zdarzyły (w Warszawie usłyszeliśmy i Orion, i The Call of Ktulu), ale ludzie przede wszystkim chcieli usłyszeć największe przeboje. 

W 1998 odbyły się koncerty, na których Metallica grała wyłącznie... "cudzesy". Miało to związek z wydaniem podwójnego wydawnictwa Garage Inc. Było to dość ciekawe rozwiązanie. Na "normalnych" koncertach były zwykle dwa covery.  

To właśnie na tej trasie, promującej album Master of Puppets, zespół po raz pierwszy przyjechał do Polski (dwa koncerty w katowickim Spodku). To także trasa naznaczona tragedią. 27 września 1986, w wypadku, zginął basista Cliff Burton, którego zastąpił Jason Newsted. 

Trasa promująca krążek Hardwired … to Self-Destruct, bez dwóch zdań, robiła wrażenie swoim rozmachem. "Otwarta" scena z ogromnym snakepitem dla najwierniejszych fanów to było naprawdę "coś". Grupa dotarła także wtedy do Polski, w 2019 show podziwialiśmy na Stadionie Narodowym w Warszawie. Metallica miała także przystanki halowe (2018, Kraków), z równie ciekawą sceną umieszczoną na środku. 

Wysoko znalazła się obecna trasa. Czy to dziwi? Raczej nie. Zespół zabrał ze sobą scenografię robiącą wrażenie. Przenosi ona bowiem słynny "snake pit" na środek sceny. W dodatku grupa, na tzw. podwójnych koncertach w jednym mieście, gra dwa kompletnie różne zestawy utworów. Forma muzyków wciąż jest godna podziwu. Są niczym wino. Im starsi, tym (na pewno) nie gorsi. 

Na samym szczycie zestawienia magazynu Billboard znalazła się "niekończąca" trasa promująca najsłynniejszy album w dorobku grupy.  To właśnie w 1991 grupa zaprezentowała po raz pierwszy charakterystyczny "snakepit", co było ukłonem w stronę najwierniejszych fanów. Muzycy spędzili w trasie łącznie 30 miesięcy.