Tytuł jest zasługą Fieldy'ego. Ten od lat już tworzył grafiki na foldery typu "Pee-Chee" i często umieszczał na nich zwrot "Life Is...". Jedną z takowych basista miał za tak udaną, że chciał, aby stała się ona okładką drugiej płyty Korna. Grupa skontaktowała się więc z firmą, która produkowała foldery i złożyła jej ofertę, ta jednak została odrzucona. Na grafikę krążka wybrano więc inny projekt, Panom spodobał się jednak zwrot Life is Peachy, nawiązujący niejako do samych folderów, na tyle, że zdecydowali się tak właśnie nazwać cały album.