Black Sabbath - 5 ciekawostek o albumie "Master of Reality" | Jak dziś rockuje? - EskaROCK.pl
Magnifying Glass Plus Powiększ zdjęcie
Sprawdź w galerii >>>

Sprawdź w galerii >>>

Autor: mat. prasowe
Rozwiń

Niekontrolowany kaszel

Album Master of Reality zaczyna się od utworu Sweet Leaf. Wstępem do całości jest... fragment kaszlu Tony'ego Iommiego, który został uchwycony na taśmie przez producenta. Gitarzysta zaciągnął się wielkim jointem, który został przyniesiony przez Osbourne'a. – Całkowicie pasuje to do piosenki, bo opowiada o marihuanie – przypomniał Ward w wywiadzie dla Metal Hammera. 

Rozwiń
foto:
Rozwiń

Wydłużona lista

Oryginalna amerykańska wersja Master of Reality nie zawierała ośmiu utworów, tylko... dwanaście. Wstępy do After Forever i Lord of the World zyskały osobne tytuły (odpowiednio: The Elegy i Step Up), podobnie jak końcówka Children of the Grave (The Haunting). Natomiast Into the Void podzielono na dwie części: Deathmask i Into the Void. 

Rozwiń
foto:
Rozwiń

Obniżony strój

W utworach Children of the Grave, Lord of This World i Into the Void Tony Iommi obniżył strój gitary aż o półtora tonu, aby zmniejszyć napięcie strun. Dzięki temu, gra na gitarze była dla niego mniej bolesna. Było to związane z wypadkiem w fabryce. W ostatnim dniu pracy Iommi obciął sobie opuszki dwóch palców prawej ręki. Geezer Butler również obniżył strój w swoim basie, aby dopasować się do gitarzysty. 

Rozwiń
foto:
Rozwiń

Męczarnie przy nagrywaniu

Jeśli chodzi o nagrywanie utworów na Master of Reality, to największe trudności muzykom sprawił Into the Void. – Bill nie potrafił sobie dać z nim rady. Za każdym razem, gdy mu się nie udawało, wściekał się. "W cholerę z nim, nie nagrywam tego numeru" – wspominał gitarzysta Black Sabbath. W końcu jednak się udało. Z Into the Void problem miał także Ozzy. A konkretnie z zaśpiewaniem fragmentu "Rocket engines burning fuel so fast". 

Rozwiń
foto:
Rozwiń

Sukces w USA

Tak jak już zostało wspomniane w tekście, Master of Reality dotarł do ósmego miejsca na liście przebojów w USA. Był to pierwszy i jedyny album zespołu, który znalazł się w pierwszej dziesiątce na Billboardzie przez ponad... 40 lat. Trzeba było czekać na pożegnalny krążek 13 z 2013, który – co nie było większym zaskoczeniem – zameldował się na samym szczycie zestawienia w Stanach Zjednoczonych.

Rozwiń
foto:
Powrót
Sprawdź w galerii >>>
Zamknij reklamę za s.
X
Zamknij reklamę
...
powiększone zdjęcie
email