Okładka i tytuł

Okładka i tytuł

Zgodnie z pierwszym pomysłem, okładka miała przedstawiać zespół w pozycji embrionalnej, przedstawiając niejako jego narodziny. Następnie chciano, by w centrum grafiki znalazły się oczy, z których gałek miał wyłaniać się zespół. Do współpracy zaproszono fotografa Rocky'ego Schencka i rozpoczęto sesje na basenie Oakwood Apartments w Burbank w Kalifornii, na potrzeby której na zbiorniku została rozwinięta folia, mająca sprawiać wrażenie gałki ocznej, a muzycy mieli wynurzyć się pod nią, tak, by ta zniekształciła ich twarze. Ostatecznie zainspirowano się serią portretów Schencka, które przedstawiały czarno-białe, prześwietlone, zniekształcone twarze. Rocky zgodził się pójść w tym kierunku, ale chciał wypróbować projekt w kolorze. Fotograf zrobił zdjęcie każdemu członkowi zespołu, a na okładkę wybrano grafikę, przedstawiającą Mike'a Starra. To właśnie po zobaczeniu tej fotografii, grupa zdecydowała się nazwać swój debiut Facelift.

Źródło: Materiały prasowe
Rozwiń
Rozwiń

Muzyka wymaga poświęceń

Ze złamaną ręką nie da się grać na perkusji, a tym bardziej nagrać albumu? I tak, i nie! Tak się akurat złożyło, że na chwilę przed startem nagrań, Sean Kinney doznał kontuzji, potrzebne było znalezienie zastępstwa. W związku z tym, zaangażowano do prób znanego z zespołu Mother Love Bone Grega Gilmore'a. Sean mówił jednak po latach, że nie mógł sobie darować tego, by nie mieć udziału w debiucie, w związku z czym... rozciął gips i grał mimo wszystko, w przerwach trzymając uszkodzoną rękę we wiadrze z lodem!

Rozwiń
foto:
Rozwiń

Riff-żart

Riff pojawiający się na początku It Ain't Like That jest dość charakterystyczny, Okazuje się, że powstał on jako żart! Jerry Cantrell mówił po latach w wywiadzie dla "Guitar World", iż na pewnym etapie sesji, wkurzył się na kolegów i w ramach żartu, zagrał bardzo hałaśliwy i wściekły fragment. Ostatecznie spodobał się on reszcie i tak okazał się być początkiem jednego z kawałków.

Rozwiń
foto:
Rozwiń

Pierwszy

Facelift już na zawsze zapisze się w historii jako pierwszy grunge'owy album, który trafił do pierwszej pięćdziesiątki amerykańskiej listy przebojów. Krążek dotarł do 42. miejsca Billboardu, stał się także pierwszym, reprezentującym ten gatunek, który pokrył się złotem.

Rozwiń
foto:
Rozwiń

Ulubiony

Album ten dziś uznawany jest za kultowy. Co ciekawe, na swojej liście ulubionych ma go sam "Książę Ciemności"! Ozzy Osbourne określił Facelift mianem "niesamowitego debiutu", w segmencie dla "Rolling Stone" nie krył zachwytu singlowym Man in the Box.

Rozwiń
foto:
Powrót
Alice in Chains - 5 ciekawostek o albumie “Facelift” | Jak dziś rockuje?
Zamknij reklamę za s.
X
Zamknij reklamę
...
powiększone zdjęcie
email