Cenzura PRL nie lubiła tego kawałka, a publiczność chętnie śpiewała "chcemy bić ZOMO" na koncertach.

Piersi ostro wobec konserwatywnych polityków Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, do tego na melodię pieśni religijnej. Zespół dostał sądowy zakaz wykonywania tego utworu, ale na koncertach ludzie śpiewali go za wokalistę. 

Kawałek muzycznie nawiązujący do pełnych patosu pieśni bardów, a tekstowo obśmiewający wszystkich, którzy pozbawieni są dystansu i poczucia humoru. Wielu odbiorców ograniczało się jedynie do poznania tytułu i refrenu, a przez to zarzucało muzykom szkalowanie symboli i wartości narodowych. 

Pełna wulgaryzmów piosenka Pawła Kukiza i Piersi jest jak pięść wymierzona w twarze polityków. Konkretnie chodzi o Sojusz Lewicy Demokratycznej. 

Za nawiązanie do hymnu Polski w tytule Kazik nieraz musiał się nasłuchać. Do tego jego gorzka diagnoza krajowej codzienności także spotkała się z różnym odbiorem. Wielu zarzucało wokaliście zniesławianie własnego kraju i jego mieszkańców. Była to jednak wierna fotografia tamtych czasów. 

Jedna z najbardziej kontrowersyjnych piosenek w historii polskiego metalu. Roman Kostrzewski opisuje rytuał seksualny nawiązując do ikonografii tarota oraz nowożytnej tradycji okultystycznej. Obrazowość i bezpośredniość tekstu do dziś potrafi niektórych szokować. 

Choć tytuł może wydawać się niezrozumiały, to w dniu premiery (rok 1999) nikt nie miał wątpliwości - chodziło o Andrzeja Leppera, znanego polityka i lidera partii Samoobrona. Jedną z popularnych metod ich walki politycznej było blokowanie dróg oraz wysypywanie zboża na tory. Był także wicepremierem w rządzie Prawa i Sprawiedliwości w koalicji z Ligą Polskich Rodzin i swoją partią. Lider Samoobrony zmarł 05.08.2011, a okoliczności jego śmierci do dziś pozostają dość tajemnicze. 

Beznamiętna narracja mordercy, mroczny teledysk w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Wiele stacji odmówiło puszczania tej piosenki obawiając się, że ktoś może potraktować ją jako zachętę. 

Bezkompromisowa recenzja polskiego rynku muzycznego i nagród dla najpopularniejszych artystów - Fryderyków. Czasy się zmieniają, ostra ocena mainstreamu przez alternatywę pozostaje ta sama. 

Kawałek, który jest chyba hymnem każdej osoby po 40-tce. Jednak ze względu na wulgaryzm w tytule i refrenie nie mógł liczyć na obecność w mediach.