Wyklęty - przedpremierowa recenzja

i

Autor: oficjalny plakat Wyklęty - recenzja przed premierą

WYKLĘTY - recenzja przed premierą! Widzieliśmy nowy film o Żółnierzach Wyklętych

2017-02-16 16:40

Wyklęty - przedpremierowa recenzja debiutanckiego filmu Konrada Łęckiego na EskaROCK.pl. Mieliśmy okazję zobaczyć film przed premierą i mamy dla Was pierwszą opinię na temat nowego obrazu o Żołnierzach Wyklętych.

Wyklęty to debiutancki film pełnometrażowy Konrada Łęckiego. Oficjalna premiera zaplanowana jest na 10 marca 2017 roku, ale mieliśmy okazję obejrzeć go na przedpremierowym pokazie prasowym. Historia inspirowana życiorysem ostatniego Żołnierza Wyklętego - Józefa Franczaka, ps. Lalek - to on zainspirował Łęckiego (jest również autorem scenariusza) do stworzenia postaci Lolka, w rolę którego wcielił się Wojciech Niemczyk. W filmie możemy zobaczyć również Janusza Chabiora, Piotra Cyrwusa, Olgierda Łukaszewicza, Marka Siudyma czy Leszka Teleszyńskiego. Jak wyszło?

Wyklęty - przedpremierowa recenzja

Akcja filmu obejmuje lata 1945-1948 i kręci się wokół oddziału antykomunistycznych partyzantów, którego dowódcą jest porucznik "Wiktor" (w tej roli Marcin Kwaśny, który jest również producentem filmu). Główną postacią jest jednak Lolo i to właśnie dramaturgia postaci oraz wyśmienite, najlepsze w karierze aktorstwo Wojciecha Niemczyka okazało się największym atutem filmu.

Wyklęty nie jest kolejnym filmem o podziemiu antykomunistycznym. Trwające dwa lata prace nad zdjęciami i ciężka praca na planie (która dla kilku z aktorów skończyła się odmrożeniami), sprawiły, że udało się zbudować obraz mniej brązowniczy, a bardziej ludzki. Jak powiedział sam reżyser "najlepszy bohater filmowy to taki, który reaguje, a nie jest sprawcą wydarzeń. I tak tutaj rzeczywiście jest. W filmie udało się złapać zarówno pragnienie "normalnego życia" w czasie w którym żołnierze ZWZ-AK czy NSZ mieli jedynie fałszywą alternatywę "amnestii", która w rzeczywistości oznaczała samobójstwo. Film nie służy budowaniu pomników, nawet jeżeli jego postaci na nie zasługują, ale przypomnieniu, że postacie z pomników, również były ludźmi. Wyklęty przepełniony jest doskonale oddanymi emocjami, które jednak nie tworzą nadętej atmosfery, raczej podkreślają podniosłość zdarzeń i dramat osób, które nie mają już wyjścia.

Po opublikowaniu trailerów filmu obawy wielu osób budziła mieszanka współczesnych ujęć dotyczących upamiętniania Żołnierzy Wyklętych z ich ówczesną historią. Okazuje się, że nie słusznie. Motywy współczesne w filmie mają swoje uzasadnienie i wprowadzone są taktownie. Sceny batalistyczne, które jak powiedział sam Konrad Łęcki były najtrudniejsze w realizacji, nie atakują nas fajerwerkami, ale mimo to wyglądają dobrze. Akcja jest wartka, a emocje są wiarygodne. Zastrzeżenia może budzić fakt, że postacie funkcjonariuszy UB są nieco jednowymiarowe i nazbyt czarne - jedni uznają to za spłycenie, drudzy za pewną sprawiedliwość dziejową względem żołnierzy, których przez lata atakowana znacznie czarniejszym PR-em.

Wyklęty nie jest pozbawiony wad. Część dialogów sprawia wrażenie nieco sztywnych, wulgarność komunistów chwilami jest przesadzona, nie każdy ze znanych aktorów wpasował się w film tak dobrze jak Kwaśny i Niemczyk, ale mimo to spokojnie możemy uznać, że jak dotąd jest to najlepszy film poświęcony pamięci Żołnierzy Wyklętych. Nie ma w sobie patosu Generała Nila, wydaje się bardziej logiczny i spójny niż Historia Roja, ale przede wszystkim, najpełniej chyba ukazuję złożoność i dramat sytuacji leśnych partyzantów lat powojennych. Konrad Łęcki przyznaje, że przeczytał chyba każdą z dostępnych książek dotyczących Żołnierzy Wyklętych i w filmie czuć, że te historie zrozumiał. Efekt nie jest jeszcze perfekcyjny, ale z pewnością to imponujący i ważny debiut. Warto czekać!