Ilustracja do artykułu

i

Autor: FOTO: Szymon Krasnolud Puszkiewicz

Zenek Kupatasa w wywiadzie dla EskaROCK.pl: Rób to, co kochasz, nie daj się rozpieścić i zmanierować

2020-01-16 13:06

Zenek Kupatasa jest postacią jedyną w swoim rodzaju, która w pewnym sensie wyznaczyła nową drogę na rockowej scenie alternatywnej. O planach, albumie 'Darmowe Przytulasy', zawieszeniu Kabanosa i trasie z Łydką Grubasa, rozmawiał Dominik Pajewski.

Nagrywając album 'Darmowe przytulasy', liczyłeś na potencjał Woodstockowy? Wiesz, chodzi mi o ten zwrot i jeszcze klimat całego albumu.

Oczywiście, kocham Woodstock. To festiwal, z którym łączy mnie mnóstwo wspomnień, ja tam czuję się jak w domu. A jakież cudowne to są wspomnienia, np. któregoś razu nie mogłem trafić w swój namiot, gdy szukałem butów do pogo na Hatebreed. Pogowałem w klapkach, było warto! To jest festiwal, na którym tyle się dzieje, kiedyś spóźniłem się na koncert, bo wszedłem w las i zostałem na jakiejś imprezie dance z żywą perkusją z przyczepy. Ależ była zabawa, ależ były tańce. Taplałem się w też błocie naturalnie, polecam każdemu taką kąpiel. Nie bez kozery poprosiłem portal Woodstockowicze i Kręciołę TV o patronat tego albumu, a Szymona Chwalisza, który maluje Woodstockowi gitary o przygotowanie okładki nawiązującej do Pol’And’Rock.

Każdy numer na płycie to taki przytulas, tulę a to mięciutkiego w środku Ślimaka, któremu na drodze stanęła wredna Psuja, a to marchewkę w różowej marmoladzie, która nie pasuje do kalafiorów, a to Kopciuszka, którego wyniosłe, chamskie baby tolerują dopóki nie zaczyna jej się powodzić.

To taka płyta przyjaciel-pocieszyciel. Sam utwór Mrówki (w kupie siła) to hołd niesamowitych aktów mobilizacji i chęci niesienia pomocy, które obserwujemy na finałach WOŚP. No i Pol’and’Rock to festiwal , na którym miałem wielki zaszczyt występować, grałem na każdej scenie, nawet w lesie, ktoś na deptaku mnie zaczepił, żebym mu coś zaśpiewał, zaśpiewałem, żaden problem.


Czekaj, Duża Scena, Mała Scena, Pokojowa Wioska Kryszny, Wiewiórstock, Scena Lecha, ok to wszystkie. Chociaż była kiedyś wioska piwna, gdzie jakiś DJ grał set, a Ty kiedyś byłeś DJem.


Tak, grałem imprezy rock metalowe w Warszawie. Byłem też kamerzystą weselnym. Kiedyś miałem taką refleksję, że wszystkie zajęcia, których się podejmuję w życiu mają coś wspólnego z muzyką i ludźmi, którzy potrafią wyluzować. Chociaż, z drugiej strony teraz jak o tym myślę... Może jednak chodziło o to, że w pobliżu był zawsze alkohol (śmiech).

SHARON OSBOURNE CHCE STWORZYĆ FILM O JEJ ŻYCIU Z OZZYM




Masz też na koncie coś co nazywało się 'Bajanie z Zenkiem' i to będzie kontynuowane? Twoja płyta skierowana do dzieciaków 'Na jedno kopyto' przyjęła się super. Nie myślałeś by to dalej robić?

To 'Bajanie z Zenkiem' to był jednorazowy strzał. Propozycja Ośrodka Kultury w Piasecznie, zauważyli album 'Na jedno kopyto' i klip do utworu Bobas i zaproponowali taki event. Wystąpiłem w przebraniu żaby, moja żona towarzyszyła mi w stroju pszczółki. Próbowałem zabawiać najtrudniejszą publiczność na świecie – dzieci! Ależ to było wyzwanie.

Stawałem na głowie, żeby ich rozbawić. Dzieci są takie kochane, szczere, autentyczne. Co do albumu, to chcę nagrać jego kontynuację, ale nie wiem kiedy to nastąpi. Moim marzeniem jest, aby mógł zaśpiewać coś na nim mój syn. A do tego musi jeszcze trochę podrosnąć.



Przy albumie 'Darmowe Przytulasy', podkreślasz, że jest to jakby Twój debiutancki album. No to jak to? Przez te 6 ostatnich płyt solowych, to ty się rozgrzewałeś?

Tak, tak sobie postanowiłem, że będę teraz nagrywał same debiutanckie albumy, a co? (śmiech)To było tak, że moja główna twórczość zawsze była w Kabanosie, Zenek solo był odskocznią, eksperymentem, dodatkiem. Nagrywając płytę 33 zrobiłem wszystko na odwrót niż w Kabanosie. Nie było melodii, tylko growle i groove metal, teksty napisałem w akronimach. Dobrze, że w studiu nagraniowym nie było żadnej broni, bo Marchewa z pewnością strzeliłby sobie w łeb. Plusem było to, że nie miał żadnych uwag, ponieważ nie wiedział co i o czym śpiewam.

Na płycie Płachta na Byka spróbowałem najpierw napisać tekst, a potem muzykę, czyli również na odwrót niż w Kabanosie, gdzie zawsze najpierw pisałem riffy i melodie, a potem dopiero tekst. Też te moje płyty powstawały szybko, bo siedziały przy tym dwie osoby, a nie pięć.


Jednak, im dalej w las, tym bardziej te dwa światy zaczęły się przenikać. Jak sam mi powiedziałeś po przesłuchaniu Darmowych Przytulasów - Zenek może wyjść z Kabanosa, ale Kabanos nie może wyjść z Zenka. To trafne określenie. Darmowe Przytulasy to pierwszy album podpisany pełnym imieniem i nazwiskiem, bo to fundamentalna zmiana, gdzie maluje już wszystkimi dostępnymi kolorami i nie uciekam od tego, co robiłem wcześniej.



Cały czas krążymy przy temacie Kabanosa. No dobra, to jak to jest? Zespół jest zawieszony, czy rozwiązany?


Ostatecznie zespół Kabanos został zawieszony i kiedyś powróci, ale skład, w którym się zawiesił, rozpadł się. Kabanos był moim domem, to mój pierwszy zespół, który zakładałem mając lat 15, do którego zapraszałem do współpracy wielu różnych muzyków, nadawałem im dziwne śmieszne ksywy i realizowałem wizję twórczości nieograniczonej, ciągle ewoluującej i nie bojącej się ani powagi, ani humoru. Jeśli granie muzyki z ludźmi, z którymi tworzysz zespół przestaje ci sprawiać jakąkolwiek frajdę, masz dość ciągłych nieporozumień i niepotrzebnych nerwów to jest to mega trudna sytuacja, w szczególności jeśli jest to zespół popularny.

Chciałem się rozstać, ale nie chciałem, aby Kabanos przestał grać. Podjąłem decyzję, że odchodzę, zostawiam kapelę chłopakom i niech ciągną dalej to, co kiedyś zacząłem. Miałem ugodowe podejście do sprawy. Nie był to foch, bo nie miałbym z tym problemu, a nawet szczerze bym się z takiego rozwiązania cieszył. Rozeszło by się to jak Rojek i Myslovitz. Nie podjęli się jednak tego zadania. Kapela została zawieszona, ponieważ uznałem, że jej całkowity rozpad jest bez sensu i sprawa musi przeczekać.


Jakiś czas temu poprosiłem chłopaków o spotkanie i ponowiłem moją propozycję, ale zaznaczyłem, że sam też na pewno kiedyś wrócę do tych piosenek i powołam nowy skład. Jakże cudownie w historię kapeli takiej samej jak żadna wpisywałby się fakt, że wracają dwa Kabanosy: jeden wegetariański, drugi mięsny (śmiech). Pod koniec działalności cienkiej, suchej, pomarszczonej kiełbasy wszyscy w kapeli prócz mnie przeszli na wegetarianizm, co było dosyć zabawne, szczególnie gdy na backstage’u organizatorzy juwenaliów zostawiali nam paczki kabanosów do jedzenia sugerując się nazwą kapeli. Zgadnijcie, kto je jadł? (śmiech) W pewnym momencie zacząłem te kiełbaski rozdawać ludziom na koncercie podczas pierwszego numeru, bo nawet jak dla mnie, to już było za dużo. W każdym razie podczas naszej ostatniej, kulturalnej rozmowy, stanęło na tym, że kiedyś przyjdzie taki czas, że reaktywuję Kabanosa w innym składzie.

Kiedyś na pewno to się stanie. Ale to jest odległy temat, przesiadłem się z wielkiego statku na małą łódeczkę i to jest teraz mój nowy dom.


To teraz pytanie trudniejsze, nie czujesz, że oddałeś trochę Kabanosa walkowerem? Mam na myśli to, że Nocny Kochanek, Łydka Grubasa, Lej Mi Pół, to zespoły, które u waszego boku zaczynały i teraz wyrosły lub wyrastają na wielkie kapele i za nimi poszli wasi fani.


Bardzo dobre pytanie. Wiele zespołów zawiesza się, lub kończy działalność i w takich sytuacjach nie są istotne kalkulacje, kto na tym zyska. Kapele, które wymieniłeś to ludzie, którym kiedyś pomagaliśmy, a teraz oni pomagają nam, to wspaniałe, nie czuję żadnego zazdro w stosunku do tego, co osiągnęły, kibicuję i wspieram. Nie czuję też, że oddałem coś walkowerem.

Czuję, że zwyciężyły moje młodzieńcze ideały i cieszę się, że się ich nie wyzbyłem, bo nie zmuszam się do czegoś, czego nie chcę robić, bez względu na to, ile kasy i fejmu to przynosiło. Pozostajesz wierny sobie, wierny temu, w co wierzysz, co może w życiu nie zawsze się opłaca, ale warto tak postępować. Takie samo myślenie miałem, kiedy rzucałem pracę w korporacji, w której dobrze zarabiałem, żeby w pełni zająć się Kabanosem, który przynosił tylko straty finansowe. Ludzie z mojego otoczenia łapali się za głowę. Oszalał! Idiota! Taką dobrą pracę rzucać na rzecz jakiejś gównianej, nie rokującej kapeli?!? Wiesz wtedy mnóstwo osób krytykowało Kabanosa, nasze płyty i koncerty.

Rób to, co kochasz, nie daj się rozpieścić i zmanierować, nie wchodź w sytuacje, które pozbawiają cię energii życiowej, podejmuj decyzje w zgodzie ze sobą i nie próbuj dogodzić wszystkim dookoła, bo jeszcze się taki nie narodził, co by każdemu dogodził. Wierzę w to, że jeśli tak postępujesz, to będzie dobrze i jesteś zawsze na właściwej drodze.


Nie boisz się, że po reaktywacji Kabanosa, nie będzie do kogo wracać?

Nie boję się, sukces mnie nie rozpieścił, nie mam wielkich oczekiwań. Dla mnie koncert dla 33 osób to już jest sold out, mimo dużej masy potrafię najeść się małą łyżką. Wiesz, jestem optymistą, w każdej sytuacji znajduję jakieś pozytywy. Jeśli nie będę pił z zatrutego pucharu sławy i pieniędzy, to trudno, pod wieloma względami nawet lepiej! (śmiech).

Z solowym bandem gram bardzo dużo koncertów, czasem nawet zdarzają się występy dla garstki, zawsze są dla mnie wyzwaniem jako frontmana, żeby dać tym ludziom najlepszy show na jaki mnie stać. Ale ludzie to doceniają, Zenek nie odpuścił, przyjechał z chłopakami, zagrali. Jak grałem duże sale z Kabanosem to nawet tęskniłem za tymi mniejszymi, kameralnymi koncertami. One mają swój niepowtarzalny urok.

Był taki koncert solowy, gdzie po zakończonym występie cała publiczność z zespołem poszła do baru pić. Oj jak było miło. Z Kabanosem pamiętam jak menadżer Krzysiu mówi, że sprzedało się tylko kilkanaście biletów, a ja cały uchachany, nie byłem nawet minuty na scenie. Cały koncert przetańczyłem z ludźmi pod sceną i razem śpiewaliśmy. Koncert, pomimo słabej frekwencji, był zajebisty i naprawdę wyjątkowy.

Ja to mam takie podejście do grania, że raz grasz w słonecznym barze, a raz na Torwarze. Rzadko się rozczarowuję czymkolwiek, ponieważ przeważnie nie mam wygórowanych oczekiwań.



Myślisz już o kolejnej płycie? Czy skupiasz się tylko na 'Darmowych Przytulasach'?

Oczywiście. Z początkiem roku 2020 zacząłem pisać kolejny album i jaram się tym jak mój 3-letni syn Stasio przejeżdżającą obok śmieciarką.

Myślę też nad dalszą promocją Darmowych Przytulasów i kolejnymi teledyskami. Chcę by ta płyta dotarła jak najszerzej, żeby miała szansę dotrzeć do ludzi, dla których będzie ważna. To wyjątkowy album pisany w wyjątkowym dla mnie czasie i okolicznościach i w który włożyłem mnóstwo pracy i zaangażowania.

Bardzo mnie ucieszyła reakcja ludzi na ten krążek, na Spotify wszystkie piosenki z albumu przeskoczyły popularnością pozostałe 6 płyt, minęło już trochę od premiery, a nadal w Top 10 jest 9 piosenek z tego albumu. Kultowa postać w świecie dziennikarstwa muzycznego, pan Marek Wiernik, uplasował Darmowe Przytulasy w Top 5 polskich płyt roku. To bardzo cieszy. Motywuje mnie do jeszcze cięższej pracy.


Czego ci życzyć? Bo nie sądzę, żebyś nudził się w 2020 roku, zaraz ruszasz w trasę z Łydką Grubasa.


Zdrowia, szczerych ludzi wokół siebie i żeby mi się zawsze chciało. Zaraz rozpocznie się trasa z Łydką, wcześniej razem wystąpimy na Zacieraliach, na które serdecznie zapraszam. Przeobrażam skład z tria w kwartet. Dołączy do nas na te koncerty drugi gitarzysta Jurek, co jest dla mnie bardzo ekscytujące i otwiera nowe możliwości przy komponowaniu kolejnego albumu. No i wytrwałości oraz konsekwencji, otworzyłem w końcu nowy rozdział.

Rozmawiał Dominik Pajewski


FOO FIGHTERS ZAPOWIADAJĄ NOWOŚCI NA 2020 ROK. CO NAS CZEKA?